Spoglądam na zapalone świeczki. Byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że czeka mnie jutro ciężkie spotkanie.
Można powiedzieć, że coś w rodzaju randki w ciemno, tylko, że nie za bardzo jej chce. Boję się.
Strach paraliżuje mnie do tego stopnia, że nie mogę jeść.
Dam sobie radę, muszę.
Miałam ten wieczór spędzić efektywnie, cóż nic z tego nie wyjdzie.
Ta noc będzie dla mnie długa, nie chce nowego dnia.
Na szczęście jest jazz, przy nim zapominam o wszystkim. Jestem w swoim własnym, małym świecie.
J.
Każdy nowy dzień jest lepszy :)
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja. ;)
Usuń