środa, 16 lipca 2014

Słów kilka o moim kumplu

Tracy Chapman - The promise


Czy smutek może stać się nieodłącznym elementem naszego życia? Uczuciem bez którego nie potrafimy dalej żyć? 

W moim przypadku tak. Smutek jest częścią mojego życia. Tworzy to co nazywam szczęściem. Nie zostałam nigdy poważnie skrzywdzona czy zraniona. Zawsze miałam co jeść, gdzie spać, w co się ubrać, bądź mogłam pozwolić sobie na krótkie wakacje. Serio, wciąż twierdzę, że jestem osobą szczęśliwą bo generalnie niczego mi do życia nie brakuje, cóż może prócz kilku rzeczy, których bardziej potrzebuje moja dusza niż ciało. 
Jednak od kilku lat nie potrafię cieszyć się z tego co daje mi los, oczywiste jest to, że szanuję wszystko co mam, lecz nie odczuwam radości czy ekscytacji. Tak było w przypadku np. dostania się na studia. Bardzo martwiłam się, że nie dostanę się na wymarzoną uczelnię i zmarnuję rok, jednak się udało, ale tę informację przyjęłam ze stoickim spokojem, nawet bez uśmiechu. To tak jakby ktoś powiedział mi, że dziś na obiad zjem pomidorową nie z makaronem tylko z ryżem. Ok. Nie ma problemu. Sądziłam, że po takich wieściach zaczną skakać z radości i krzyczeć na całe gardło. Cóż. Tak naprawdę w głębi duszy sprawia mi to trochę radości, no tylko trochę. Niestety moje napady szczęścia i dobrego humoru nie trwają długo. Zaraz przechodzi i pojawia się znów uczucie pustki i brak chęci do dalszego życia. 




Żyję dniem dzisiejszym i może trochę jutrzejszym, a tak reszta moich myśli błądzi z dala od rzeczywistości. Łzy ciągle napływają mi do oczy, zawsze płaczę gdy jestem sama, ostatnio bardzo często to robię. Ukojeniem jest sen, wtedy mogę odpocząć od tego co dzieje się wewnątrz mnie. Czasem w snach znajduję to moje miejsce, gdzie wszystko jest po mojemu gdzie czuję spokój i harmonię, to miejsce w którym chce żyć. Potem po prostu się budzę i jestem tak zajęta aby przestać myśleć i zapomnieć na chwilę o bólu mojej duszy albo po prostu brak mi sił aby wstać z łóżka, więc spędzam tam większość dnia. 
Po kilku latach takiego życia przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego co we mnie siedzi, choć czasem zdarzają się i lepsze dni z odrobiną energii i optymizmu, nie trwa to długo, bo smutek to mój przyjaciel, jest częścią mnie i towarzyszy mi nawet w przypływie dobrych dni. Nie wiem czy kiedykolwiek będzie inaczej. Wszystkie uczucia przeżywam bardzo dogłębnie. Każde relacje międzyludzkie traktuję metafizycznie, a niektóre zbyt poważnie.




Nikt tak naprawdę kto mnie zna nie wie co kryje się we mnie. Udaję przed innymi, że jestem taka jak oni - beztroska i uśmiechnięta - kiedy już wracam do domu wreszcie czuję spokój, dlatego też uważam, że smutek jest moim dobrym kumplem, bo z nim czuję się naprawdę w porządku. To beznadziejna sytuacja bo jeśli nawet spotkanie z przyjaciółką nie sprawia mi frajdy to jednak coś jest nie tak. Przecież nie przytrafiła mi się żadna tragedia więc skąd ten stan mojej duszy? Nie potrafię tego wyjaśnić. 

Cóż to tyle.
J.





Follow on Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy jeden komentarz. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Popularne posty

.PageList {text-align:center !important;} .PageList li {display:inline !important; float:none !important;}